W poniedziałkowej Gazecie Wyborczej, w dodatku ekonomicznym, ukazał się artykuł oceniający efekty podpisanego pod koniec minionego roku porozumienia Europa – Chiny. Głos w tej sprawie zabrał również przedstawiciel Warszawskiej Izby Gospodarczej.
(…) Marek Traczyk, prezes Warszawskiej Izby Gospodarczej, szansy na złamanie tych barier upatruje właśnie w umowie inwestycyjnej. – Stany Zjednoczone mają umowy handlowe z Chinami, państwa Azji podpisały bardzo ważne porozumienie gospodarcze, obejmujące swoim zasięgiem 30 proc. światowego handlu. A Unia Europejska? Prezydencja niemiecka, która do niego tak zdecydowanie dążyła, wsadziła nas do ostatniego wagonika pociągu, który uciekłby Europie i zostawiłby nas w tyle. To był nakaz czasu i powinniśmy im za to podziękować – mówi prezes Traczyk.
Jak argumentuje, chińska gospodarka to model państwowy (przedsiębiorstwa dotowane przez państwowy kapitał, a także promowane), dlatego też porozumienie polityczne jest tak ważne. – Europie groziła marginalizacja. W listopadzie ubiegłego roku 15 państw Azji i Pacyfiku podpisało umowę o wolnym handlu, w wyniku której w 2021 r. powstanie największa na świecie strefa wolnego handlu, znosząca 2/3 ceł. Państwa członkowskie Unii same nie mogą wiele zdziałać z takim potężnym partnerem jak Chiny, dlatego potrzeba było silniejszego podmiotu, takiego jak Unia Europejska. Dzięki temu jest szansa, że stosowana będzie zasada wzajemności przestrzegania porozumienia. Przykładowo: jeśli oni nałożą embargo, Unia odpowie tym samym – mówi Traczyk.
Prezes WIG argumentuje, że Chińczycy potrzebują naszych dóbr, nie tylko spożywczych, również artykułów wyposażenia wnętrz, biżuterii, kosmetyków, produktów z grupy dóbr luksusowych i innych. – Chiny potrzebują naszego rynku, dlatego inwestują w jedwabny szlak.
Tylko że oni na naszym rynku już są, już go eksplorują. To czemu my mamy nie wykorzystać naszej szansy? Mówimy potencjalnie o transportach w milionach ton. Na stole do wzięcia są kontrakty na miliony yuanów, zwanych „czerwonymi dolarami”.
– Mimo iż polski rynek rolno-spożywczy jest gotowy, na szczeblu administracyjnym nadal mamy pod górę. Rządzącym przez ostatnie lata nie udało się przebrnąć przez chińskie procedury weterynaryjne, fitosanitarne itp. Mam nadzieję, że Bruksela będzie pod tym względem bardziej skuteczna. Cenowo i jakościowo polska „spożywka” jest gotowa do konkurencji na tamtym rynku – przekonuje Traczyk.
Zapraszamy do przeczytania tego ciekawego i merytorycznego artykułu Dominiki Maciejasz pt. „Cena biletu na pociąg z czerwonymi dolarami” z 18 stycznia 2020 r.
foto: Unsplash