Funkcjonariusze Służby Celnej w pełnym umundurowaniu, broń krótka i dla bezpieczeństwa jeszcze asysta policji – to nie nalot na mafię paliwową, tylko… Festiwal Smaku w kujawsko-pomorskim Grucznie. Promowano tam lokalną kuchnię i domowe nalewki. Efekt? 18 mandatów na kwotę 4 tys. zł za sprzedaż bez akcyzy i paragonu. I oczywiście konfiskata prawie 190 litrów alkoholu. Fiskus ostrzega, że dalej będzie polować na bazarach.
Impreza, która co roku odbywa się w miejscowości Gruczno ma jeden cel – promować lokalną kulturę i kuchnię. Tak było też w ostatni weekend, a w towarzyszących festiwalowi wydarzeniach uczestniczyło w sumie 40 tys. osób.
Wśród nich byli jednak również celnicy i funkcjonariusze Krajowej Administracji Skarbowej. Nie tylko z Bydgoszczy. Wspierali ich koledzy z Łodzi, Warszawy oraz dodatkowo policjanci ze Świecka. Akcja była więc zaplanowana.
Po co aż takie wsparcie i co służby robiły na festiwalu? Bynajmniej nie degustowały nalewek ani swojskich wyrobów. Zajęte były kontrolą wystawców, którym wystawiło 18 mandatów na łączną kwotę 4 tys. zł.
Za co? Przede wszystkim za niewydawanie klientom paragonów oraz sprzedawanie alkoholu bez znaków akcyzowych. Funkcjonariusze zarekwirowali 388 butelek, czyli ponad 190 litrów nalewek i innych napojów.
„Krajowa Administracja Skarbowa przestrzega przed wprowadzaniem do sprzedaży na lokalnych imprezach plenerowych nielegalnego alkoholu, gdyż sprzedaż napojów spirytusowych i alkoholowych, jak i sama ich degustacja podlegają przepisom prawnym m.in. z zakresu rejestracji produkcji, znakowania wyrobów oraz podatku akcyzowego” – informuje Izba Administracji Skarbowej w Bydgoszczy w poświęconym akcji komunikacie.
To element kampanii, prowadzonej w całej Polsce na imprezach plenerowych. „Głównymi jej celami są: zapewnienie bezpieczeństwa obywatelom poprzez zapobieganie zatruciu alkoholem niewiadomego pochodzenia, zapewnienie równej konkurencji legalnym producentom napojów spirytusowych oraz zagwarantowanie należnych wpływów do budżetu państwa” – tłumaczy skarbówka.
Nalot funkcjonariuszy zszokował organizatorów i uczestników Festiwalu Smaku. – Najbardziej boli nas to, że z imprezy, która ma promować lokalną kulturę i tutejsze smaki, zrobiono jakąś budkę z piwem i „dorobiono nam gębę” – mówi nam jedna z osób, która była zaangażowana w organizacje imprezy.
– Policja zamiast kierować ruchem w okolicach, zajmowała się ściganiem tych, którzy nie wydają klientom paragonów – narzeka nasz rozmówca i dodaje, że skonsternowani akcją fiskusa byli nie tylko uczestnicy, ale też zaproszeni goście. A wśród nich byli m. in. naukowcy z uczelni wyższych, w tym również z USA.
Uczestnikom i organizatorom nie podoba się również sposób przeprowadzenia akcji. – Podejrzewam, że jej koszty były znacznie wyższe niż to, co udało się uzyskać z wlepionych mandatów – słyszymy od jednego z uczestników Festiwalu Smaku.
„Gorąco polecam użycie następnym razem psów tropiących, czołgów i rakiet przeciwlotniczych. Wówczas straty skarbu państwa będą się kształtować w dziesiątkach milionów, za które oczywiście zapłaci bezparagonowy sprzedawca pączków” – czytamy z kolei na festiwalowym Facebooku.
Organizatorzy piszą również, że jedna akcja państwowego organu przekreśla 12 lat pracy na rzecz Festiwalu Smaku. „Kto tu przyjedzie by wystawić swój towar czy wziąć udział w konkursie?” – pytają.
Do ukaranych nie trafia argument „dura lex, sed lex” ani to, że prawo dotyczy wszystkich tak samo.
Ich zdaniem działania były bowiem niewspółmierne do skali wydarzenia. – To nie jest produkcja na skalę przemysłową, tylko na własny użytek – mówi nam jeden z organizatorów. – Poza tym, jak ktoś robi nalewkę, to kupuje spirytus w sklepie i akcyzę przecież już raz zapłacił.
Jak udało nam się dowiedzieć, organizatorzy zawsze mieli dobre kontakty z lokalną skarbówką. W trakcie jednej z edycji festiwalu udostępnili nawet urzędnikom specjalne stoisko, na którym wspólnie promowana była akcja „Weź paragon”.
Skąd więc taki zwrot akcji? Uczestnicy sugerują, że za wszystkim stoją motywy polityczne.
źródło: finanse.wp.pl
foto: M. Żukowska